Lofoty

Dziś z Berga przyszły takie zapiski i zdjęcia od załogi:

„Z pewnym opóźnieniem ale w doskonałych nastrojach rozpoczął się kolejny etap rejsu. Trondheim było ładne ale każdy miał ochotę na więcej…

Kapitan nie zawiódł naszych oczekiwań prowadząc nas trasą ukazującą coraz to ładniejsze i coraz więcej zaśnieżonych górskich szczytów. Do tego jeszcze wiart w plecy i dużo słońca… nawet o tych 3 stopniach C dało się zapomnieć.

Chowając się przed sztormem zawinęlismy do Stokksund, uroczej cichej mariny, gdzie jednak największą atrakcją okazał się ciepły prysznic.

Kolejnym naszym etapem było Bodo i przez następne dni to było naszym celem. Ale, jako że w żelarstwie nie cel sie liczy ale droga, co i rusz pstrykały aparaty robiąc zdjęca zmieniającym się pejzażom.

Najciekawszą atrakcją przed Bodo był lodowiec Svartisen. Wybraliśmy się zaten na krótki spacerek, który okazał się najpierw godzinnym obchodzeniem jeziora a później 200-stu metrowym podejściem w górę, pod jęzor lodowca. Wspinaczka po polodowcowych kamieniach porozcinanych szczelinami okazała się świetną zabawą i nagle okazało się, że nawet w Norwegii da sie chodzić w samej koszulce :).
Po kilku godzinach „spacerku” wróciliśmy na Berga i dotarliśmy do Bodo, gdzie uzupełniliśmy zapasy i popłynęliśmy dalej.

Nad ranem – na fali, po fali i przez fale – dotarliśmy na Lofoty. Kolejny słoneczny dzień (temperaturę pomijam) zaowocował zwiedzaniem wyspy, gdzie przez cały czas towarzyszył nam zapach sztokfisza. Spacer zakończyliśmy w A. Koniec i kropka, gdyż jest to cała nazwa miasteczka:).

Eh, ciekawa ta Norwegia…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.