I już początek nowego etapu. Dolecieli do nas: Maciej, Jurek, Piotrek i Łukasz. Pogoda dopisuje – w sensie słońca… ale wiatrowo znów katastrofa. Zaraz wypływamy w stronę Porto, ale pewnie zawiniemy jeszcze gdzieś po drodze.
La Coruna to miasto okien! Ciasna zabudowa starego miasta na nowo zdefiniowała mi określenie „mieć sąsiada balkon w balkon” :).
Oczywiście muszę donieść, że jest CIEPŁO… Objadamy się owocami nieprzyzwoicie. Miło jest gdy cena np. brzoskwiń jest mniejsza niż 1 euro i dotyczy to kilograma, a nie jednej sztuki! Jakby to powiedział nasz przyjaciel „jak się nie pogorszy ciężko będzie umrzeć” ;)
P.S. Kupiliśmy sobie pamiątkę z Hiszpanii – nową szczotkę do szorowania pokładu.