Cały czas dostajemy pytania – czy już się wyciągnęliśmy. Ano wyciągnęliśmy się – ja na nowym materacu plażowym (bardzo wygodnie), a Artur na kocu… a Berg ciągle w wodzie… NO PROBLEM!
To słowo nabiera tu, na Kanarach nowego znaczenia: „no problem” znaczy „twój problem” ;).
W końcu mamy wakacje. Nie spieszy nam się. Okolica taka ładna. Wypoczywamy, czytam, nawet się w oceanie wykąpaliśmy ze dwa razy… listę rzeczy „do zrobienia” zapełniamy… do zrobienia, ale to „para mañana”. Teraz… wyluzuj – jesteś na Kanarach, gdzie ci tak spieszno ;)
Czy „… nas bierze”?? E tam… MANIANA*!
Poza tym stoimy na kotwicy. Z Internetu korzystamy w restauracji przy porcie rybackim. Często spotykają się tu mogańscy rybacy… prowadzą rozmowy – decybeli tak około 100. Myśli całkiem wypadają z głowy w tym hałasie… ale jak tylko Berg stanie na lądzie – dostęp do netu będziemy mieć swobodny… tylko kiedy to będzie??
P.S. * Definicję „maniany” ciekawie ujęto TUTAJ