Po całkowitym „wybyczeniu się” w rodzinnej atmosferze znów jestem w Mogan. Trzy tygodnie wystarczyło by odwyknąć od surowych warunków remontowanego jachtu… ale przynajmniej zima nie skuła nas tu lodem ;) Mimo to przez trzy tygodnie mojej nieobecności Artur nie miał lekko. Jak nie padało to wiało i do tego fale rozbijające się o falochron „roznosiły” wszędzie sól (no i ta tęsknota za mną :))…
Powariowała pogoda w tym roku. Dwa lata temu staliśmy tu prawie pół roku i był tylko jeden dzień deszczowy… potwierdza się nasze przypuszczenie, że NIE MA REGUŁ ;) Już idzie na nas następny niż.
Zabraliśmy się za malowanie pokładu* wierząc prognozie, że deszczu dziś nie będzie – tylko wymieszał Artur farbę, a na horyzoncie (od strony Teneryfy) pojawiła się wieeelka chmura… i w połowie malowania spadł deszcz.
Lało króciutko, a my brzydkie wyrazy mamrotaliśmy jeszcze baaardzo długo.
Teraz jest wieczór i niż już jest – wieje, pada, rano pewnie zacznie solą „sypać”… tylko już za Anią Artur tęsknić nie musi :)
*tak to jest ze stalowymi jachtami – ciągła walka z rdzą…
P.S. Do galerii dodałam zdjęcia z rejsu nr 8 – z Reykiaviku do Inverness – przejdź do GALERII
Cześć Anulka!
A u Nas ostra zima brrrr; śniegu dosypało, a wczoraj mróz ściśnął powyżej 20 stopni.
Artur już nie tęskni, ale MY, – baaardzo…
Całuski i fajnie spędzonych Świąt WAM życzymy no, i żeby ten 2011 ROK był szczęśliwy, i aby złoga była w pełni obsadzona ;) CMOKI
Mami
Malowanie pokładu? Czy oznacza to zdejmowanie/zrywanie mat antypoślizgowych? Łoj, to by nie było fajnie.
Hej Aniu :)
Właśnie podziwiałam Waszą galerię zdjęć. Ale przede wszystkim jestem pełna podziwu dla Ciebie. Piękne miejsca i cudowna Ania…
Jestem Twoją fanką :)
Pozdrowiona dla całej załogi, buźka, papa
Dziękuję Rodzinko za ciepłe słowa!
Piotrek! „Wypluj te słowa”! Nie zrywamy wykładziny! Malujemy poliuretanem tylko paski pomiędzy wykładziną oraz miejsca gdzie pojawiła się rdza (głównie pod falszburtami).