Mamy nadzieję, że to już ostatni dzień na lądzie. Zwodować mieliśmy się 30.12, ale na kuterku zlokalizowali przeciek… i zawisł na dźwigu, którym mieliśmy być wodowani. I na nic by się zdał „serialowy” płacz – dziura była i już.
Na szczęście kuter jest już załatany więc jesteśmy pierwsi w kolejce.
Artur chodzi zły, bo sprzątania narzędzi, które leżą w tylko jemu znanym porządku nie lubi najbardziej na świecie. I więcej komentarza w tym temacie – zdroworozsądkowo – nie zrobię.
Zrobić zaopatrzenie było ciężko, ale upchać wszystko w bakistach…to prawdziwy horror. Zrobiliśmy też weki mięsno-boczkowe. .. Jeszcze w planach jest kiszona kapusta. Głód nam raczej „w oczy nie zajrzy”.(To głównie informacja dla załogi rejsu 2 ;))
Dojechali już do nas Zbyszek i Wiesiek. Dziś zwiedzali wyspę.