Prace na Bergu postępują. Przez ostatnie trzy tygodnie Artur zmagał się z piaskowaniem komory kotwicznej. Ponieważ korozja była tam znaczna, uznał to za najlepsze rozwiązanie… całe piaskowanie właściwe – razem z malowaniem i sprzątaniem (choć coś mi się wierzyć nie chce, że już posprzątane ;)) – zajęło tydzień… a pozostałe dwa to oczywiście obowiązkowy czas załatwienia na Kanarach czegokolwiek… i tak można powiedzieć, że gładko poszło. Na szczęście Artur ma na miejscu „team” wspierający – który służy m.in. pomocą językową.
Dla „niecierpliwków” – na pewno damy znać jak nowy członek załogi zdecyduje się zaokrętować na Bergu… termin tuż tuż… ale cieeeerpliwości ;))))) Widać jeszcze nie wszystko „zaształował” na swoim jachciku – to akurat „po Arturze” – wszystko na ostatnią chwilę ;)
Jak to człowiek nie wie co los mu gotuje…
Pamiętasz Artur taki krzywik łańcuchowy z drewna, do odwzorowywania kształtów który został na Słowiku ?. Leżał sobie i leżał aż w tym roku dokupiłem do niego skorupę jachtu. Teraz dzięki niemu łatwiej mi wycinać grodzie ze sklejki. Nie myślałem że poza przygodą z budową twojej łódki, jeszcze kiedyś coś podobnego mi się przydarzy. W przyszłym roku mam zamiar pływać już na swojej łódce. Pozdrawiam Sławek