I zwrócić honor muszę „dźwigowym”, bo Berg w piątek poprzedni stanął na lądzie… za to zepsuł się kercher więc dno ręcznie Artur czyścił 2,5 dnia… efekt zaskakująco ładny.
Cały remont standardowy* – czyli dno, śruba (jest co skrobać), pokład z rdzy, drewno (wewnątrz też niektóre), przegląd generatora wiatrowego, montaż nowego wiatromierza, porządki (to najgorsze)… do wody… i w drogę. Pierwsze dwa rejsy są „wolne od załóg” więc Artur po 10 latach zaliczy wreszcie samotną żeglugę – pomijając wiadome czynniki – nawet się cieszy.
*standardowy – to nie znaczy, że lekki… bo wiadomo, że gdy się chce mieć sprawny i w miarę zadbany jacht reguły są dwie: „kto ma statki ten ma wydatki” i „ciężko pracować trzeba” :)