Aż 12 stopni.

Kilka dni temu rozmawiawiałam z Arturem przez telefon. Słyszę, że idzie i sapie przy tym strasznie.

– Rety! Co tak sapiesz jak lokomotywa?

– A bo wybrałem się do „centrum” Longier i niepotrzebnie wziąłem polar… strasznie jest gorąco. Dobrze, że chociaż w sandałach jestem.

– To nie narzekaj! W Warszawie zimno, pada… Ja własnie polar musiałam założyć… Rano było tylko 15 stopni! A u Ciebie ile?

– Nie to u mnie słońce i aż dwanaście…

Koniec anegdoty o upale :)

Berg znów ruszył na północ – pięć dni „dziobania” pod wiatr… wszystko jest względnie… poza prognozą – ona jest bezwzględna :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.