I już za kołem polarnym.
Jesteśmy w Bodo, w którym jest aktualnie bardzo „biało-czerwono” – stoimy tu my, Sharki (Szczecin) i Panorama (Wrocław)…
Pogoda przeważnie zła – czyli zimno i pada… ale na pocieszenie udało nam się popływać trochę na żaglach.
Wszyscy trzymamy się dzielnie, a co romantyczniejsza dusza dostrzeże nawet piękno w schowanych w chmurskach górach mówiąc, że widok ten kryje w sobie tajemnicę…
W dorodze do Bodo przeważały tajemnicze i mistyczne widoki. (Nie myślcie, że tu tylko tak kolorowo bywa :))
Bodo nie jest specjalnie atrakcyjnym miastem. Nie ma widoków, a architekturę szpeci duży, czarny budynek Raddison’a (w którym teraz siedzimy w kręgielni i korzystamy z WiFi :))
Przed Bodo zatrzymaliśmy się w porcie Rorvik. Bardzo sympatyczna mieścinka ze sporą ilością (jak na jej wielkość) sklepów techiczno-żeglarsko-wędkarso-rybackich. Chcieliśmy tu kupić rurki potrzebne do zamontowania ogrzewania, ale norweskie ceny są szalone, a rurki chyba pozłacane. Zdaje się, że ogrzewania nie będzie…
Prognozy na jutro – nieciekawe. Zostajemy więc w Bodo.