Ponieważ parę osób zwróciło nam uwagę na fakt tańszych lotów na wyspę Sal niż na Sao Vincente postanowiliśmy zmienić port końcowy rejsu 1. Tym samym port początkowy rejsu 2 też ulega zmianie. Na Sal można dolecieć już za 200 Euro z Berlina.
Trasa rejsu nr 1: Las Palmas (Gran Canaria) – Palmeira (Wyspa Sal); szczegóły TUTAJ
Trasa rejsu nr 2: Palmeira (Wyspa Sal) – Mindelo (Sao Vincente) – Fort de France (Martynika); szczegóły TUTAJ
Jesteśmy w Mohammedii koło Casablanki. Zrezygnowaliśmy z Gibraltaru i Ceuty (i taniego tytoniu hliphlip) z powodu niezbyt korzystnej prognozy pogody. Zamurowało by nas w Cieśninie, a lepiej być zamurowanym w Maroku (bardziej egzotycznie :)). Tym bardziej, że planowaliśmy tu wycieczki lądowe, do których pomału dojrzewamy.
Na razie czekamy na przejście zapowiadanego dużego swellu. W marinie keje dość lichutkie. Stoimy „w drugim rzędzie” dziobem między dwiema motorówkami z kotwicą z rufy rzuconą… po prostu za wiele jachtów jak na taką malutką marinę poszukało tu schronienia. Na szczęście nie dogadaliśmy się z Port Controll gdy wczoraj tu wchodziliśmy (a na prawdę próbowaliśmy, co do nas niepodobne), bo by nas nie wpuścili… Tak właśnie odesłali nas „z kwitkiem” z Rabatu (i „z nosem na kwintę”).
Z wieści „z ostatniej chwili” właśnie uruchomiliśmy naszą PRALKĘ AUTOMATYCZNĄ… przestanie nieść się więc za nami zapach strychu…hmmm… A Marek z nudów zabrał się za szorowanie pokładu.
P.S. Zepsuła nam się sonda – cholerka! Na razie Artur zrobił ze sznurka.