W niedzielę dojechała załoga i w poniedziałek popłynęli sobie do Ceuty… beze mnie… smutno tak oddawać cumy i zostawać na kei…hm. Teraz są już w drodze na Maderę. Prognozy dobre, więc pewnie im się ładnie żegluje.
Ja tymczasem doleciałam do domku i już jestem rozpieszczana przez Rodzinkę :). Przypominam wszystkim, że mamy pyszne truskawki, czereśnie i jaaaagodzianki!
Powodzenia dla załogi i spokojnego żeglowania:) A my siedzimy sobie z Anią i słuchamy opowieści z dalekich podróży :)
No i ciekawe jak Artur bez Ani sobie poradzi :D
Poradzi sobie, poradzi! Tylko pewnie czasem zatęskni (w ukryciu oczywiście ;))
Cześć Artur
Cieszy mnie, ze Ty pływasz a smuci mnie, że ja nie mogę znależć klienta na na zbudowanie Mu jachtu by zarobić na swój i również Bruceo i popłynąć w ŚWIAT jak Ty. Pozdrawiam z Czaplinka Andrzej Koremba