Prace trwają.
Przyszedł czas na instalację elektryczną… Artur jak widać „wywlekł” co się dało i poukładał na nowo… Prace zakończone w tym temacie są już w „czterech piątych” – jak dokładnie widać na zdjęciu poniżej.
O postępach w ramach „jednej piątej” oczywiście będę Wam sprawozdawać.
Poza tym działa już ogrzewanie w 100%… teraz pozostaje zadbać o estetykę… choć jak jest ciepło, to i świat w okół od razu piękniejszy, więc właściwie to już pewna fanaberia.
Pozostając przy temacie fanaberii… Silnik zażyczył sobie wymiany poduszek!…że niby haruje jak wół ciężko, że nigdy pomocy nie odmówił, że na każde zawołanie itepe itede … cóż pozostało, w końcu pewna racja po jego stronie jest. Trzeba było dźwignąć 700 kg i manewrując w niezbyt wygodnych warunkach spełnić życzenie hrabiego :).
Szczegóły techniczne widoczne na zdjęciach – to dwie szyny i bloczek… i w górę (piszę o tym gdyż pomysł na to zrodził się w głowie Artura – z czego był bardzo dumny i nawet puszył się nieco).
I jeszcze zbiornik na wodę szarą… przekorodował. Niemałym trudem wylądował pod jachtem, a nowy już „w drodze”.
Aaaaa i całkiem bym zapomniała. Radar już jest… z czym wiąże się kolejna setka na liście rzeczy do zrobienia.