Dziś Berg wypłynął z Tromso w stronę Spitsbergenu. Obiecali często wysyłac SPOTa, więc może coś będzie dochodzić. >>(Zaglądajcie :))<<
Pogoda nadal ich nie rozpieszcza – zimno – normalnie jak na dalekiej północy :))… prognozy niezbyt optymistyczne… za dwa dni zacznie wiać w dziób… ale miejmy nadzieję na szybką zmianę…
Oby – bo zimny bajdewind to nie jest to co można lubić bardzo – nawet północnolubni żeglarze to potwierdzą. Buzia odmarza, fala się tłucze i co jakiś czas chlapnie na pokład, ręce kostnieją w mokrych rękawiczkach, a tyłeczek… aaaaaaj! czujecie jak drętwieje na zimnym i twardym gretingu… na podłodze w mesie wszedobylskie gumowce pchają się pod nogi (żesz kur..ka), a w kibelku tłączą się mokre sztormiaki… i co najbardziej deprymujące, do celu ciągle daleko… na szczęście ktoś zawsze poda ciepłą herbatę z kambuza, a do (względnie) ciepłej koi niedaleko… I zakładając czapkę i ciepłe skarpety, zanim wleziesz do śpiwora myślisz sobie „po co?”, „teraz już tylko na ciepłe”… a po miesiącu już tęsknisz do tej herbaty, kanapki z czosnkiem, zapiekanych z boczkiem ziemniaczków i tej atmosfery dalekiego rejsu… i nim się zorientujesz już masz rezerwację na kolejny rejs po „północnym” :)
Hm… nawet mi, zupełnie ciepłolubnemu pierwiastkowi, miłośniczce zachodów słońca zatęskniło się za tą „zimnicą”, gdzie słońce świeci o północy :)
Miejmy nadzieję, że z Berga w miarę szybko zobaczą spitsbergenowy widoczek.
Soczysty opis, aż chce się płynąć ☺
Wena mnie dopadła :)
{Ania}