Trwa rejs z nauką manewrowania. Na Bergu starzy bywalcy i nowi „bergowcy”… Relację podesłał Marcin – bywalec :) oj dawno dawno temu sączyliśmy whysky siedząc na strychu :)
„Kto by pomyślał. Dwa dni przed wylotem ubłagałem panią w sklepie Musto w Warszawie żeby została po 18tej, bo muszę kupic sztormiak. Kupiłem, coby mi zimno nie było…No i go zakładam żeby sie lansować…na chwilę w nocy. Temperatury rekordowe, dzis 26st, pełne słońce, zero chmurek. Ale też i zero wiatru. Katarynimy dość dużo, i tylko dzielniejsze wachty stawiają żagle…znaczy sie stawiają na żagle. Jest grecko-chorwacko. Można sie pomylić, na serio!
Został nam jeszcze kawałek. Ten etap wzbogacony jest o naukę manewrowania. Oto opis jednego z podejścia, w którym to ja stałem za sterem. Wiatru zero, keja długa, miejsca dużo, Berg inercją podchodzi na jajko. Lekko wstecz i stoimy perfekcyjnie. Tak potrafi tylko Artur. I czekam na pochwałę. Ale cisza… Kręcę sie obok niego i w koncu nieśmiało podpytuje: „no jak Arturze moje podejście, czy choćby słowo opini? było dobrze?” Artur spojrzał na mnie znad fajki, pyknął dymek i odpowiedział: „a powiedziałem coś?”*
Dziś na obiad mięcho. Moja wachta kambuzowa. A jestem wege. Dostałem choroby morskiej na płaskiej wodzie….patrzac na gulasz w garnku. A reszta załogi sie cieszy na wyżerkę. Dziwni ludzie.
A tak w ogole to wlasnie stoimy w Stoksund, 64st02′ północ, 10st03′ wschod – pozdrawiam!”
I tak to na Bergu… Ci co byli, pewnie już czują klimat :)
*Marcin prawie dałby sobie rękę uciąć, że usłyszał „a opierd…łem?”… ale jednak nie dał sobie uciąć :)
Aktualna pozycja http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0a858Ko0770U2qfV26atpyJXlKLkpxPT2