Rejs morski nr 10/2010-krótka relacja

Rejs morski nr 10/2010 – krótka relacja.

Start: Dublin (Howth) – 04.09.2010

Meta: La Coruna – 17.09.2010

Postój Żagle Silnik Mm
163h 127,5 88,5h 647

Załoga zaokrętowana w składzie:

I wachta: Tadeusz i Kasia

II wachta: Wiesiek i Igor

III wachta: Maciek i Maciek

Odwiedzane porty: Dublin-Dun Laoghaire, Arklow, Rosslare Europort, Sada

Krótka relacja:

Biskaje osławione potraktowały nas łaskawie. Po długim oczekiwaniu w Irlandii na korzystny kierunek wiatru, udało nam się prawie bezboleśnie przeprawić do Hiszpanii. 5 dni – z czego niestety 3 dni na silniku… mogło być lepiej, ale mogło też być gorzej więc doceniamy to jak było.

W Hiszpanii czekał na nas deszcz – ale tylko po to żeby szok temperaturowy nie był zbyt duży. Pokropiło przez godzinkę, a potem słońce wyszło i świeci tak do dziś ;).

Pierwszym portem w Hiszpanii była Sada. Omal nam nie pękły brzuchy z owocowego obżarstwa. Miło jest być w kraju gdzie owoce nie są dobrem luksusowym.

Rejs zakończyliśmy w La Corunie też obżarstwem ale i dodatkowo „opijstwem”! Ostatni wieczór zakończył się tańcami w mesie (zejściówka została wystawiona na dek celem zyskania przestrzeni na parkiecie) oraz wyjściem na dyskotekę o 5 rano – gdzie balowaliśmy do 7!(tylko Artur nie brał w tym udziału)…

Poranek…hmmm… można rzec trudny, a dodatkowo myśl, że wino „znów i nadal” kosztuje mniej niż euro nie ułatwiała rachunku sumienia oraz obiecania poprawy.

Nasze zdjęcia z rejsu: TUTAJ (Uwaga. Wyjątkowo mało.)

One thought on “Rejs morski nr 10/2010-krótka relacja

  1. Komentarz Jurka przeniosłam z innego miejsca – tu jest niezbędny:
    (…)Przeczytałem relacje z rejsu 10/2010 i pytam: a gdzie wieloryb, co go mało nie rozjechałem (albo on nas), taki wielki, że ho ho! A jakie miał oko olbrzymie! O, taaaaakie! Są świadkowie. A gdzie słynna kapitańska komenda: „odpadnij babcią pół obrotu!”. Toż to czysta żeglarska poezja! Czy na innych jachtach można ją spotkać? A gdzie delfiny, które pojawiały się codziennie i regularnie ok. 19.00, jak to mają w zwyczaju? No i żeby doktora tak skrótowo potraktować?! Czarna niewdzięczność! Toż on cały wieczór z niezwykłym poświęceniem na sobie samym demonstrował sposoby liczne udzielania pierwszej pomocy i cały kurs dawania zastrzyków! Żałuję, że nie nagrałem, bo nagroda jakaś festiwalowa byłaby murowana.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.