Rejs pierwszy…

Rejs pierwszy… chyba zawsze jest najtrudniejszy. Znów trzeba przyzwyczaić się do tego, że najwięcej do powiedzenia podczas żeglowania ma prognoza pogody… trudne jest „odpuszczenie sobie”, gdy terminy gonią, kolejne porty znikają z zaplanowanej trasy, a wiatr i tak swoje „gra”… ale Artur do znudzenia powtarza, że „żeglarz musi być cierpliwy”, bo cóż pozostaje… nawet jak się skasuje plik z prognozą, to i tak pod wiatr pożeglować się nie da… A wieści z Berga są takie:

Dzisiaj rano przeszliśmy z poprzedniego miejsca do Odde Sundu*. Jak powiedział przed chwilą jeden Duńczyk bardziej jest to miejsce niż miejscowość. Plus ogromny, że ma maleńki porcik do którego udało się wcisnąć.
A wiało sporo – równo 7. Miejsca przy tym wietrze na jeden manewr**.
Prognozy mało ciekawe. W/g dwóch będzie dwudniowe okienko na przeskok do Norwegii. Trzecia, też niemiecka, bardzo mało ciekawa.
Jutro spróbuję wyjść dalej. Do otwartego morza zostało 14 mil, ale jeśli prawdziwa będzie ta trzecia prognoza, to będzie ciężko. 6B w dziób i fala bez możliwości odchylenia się. Tor wodny jest bardzo wąski.
Poza tym cały czas jest bardzo zimno.

Hmmm.. obawiam się, że ostatnie zdanie będzie często się powtarzało w tym sezonie. Liczę, że wiatry będą jednak łaskawsze…

* A co Berg robi w Limfjordzie… z uwagi na wcześniejsze prognozy wydało się to lepszym rozwiązaniem niż Skagen.

** Jak widać – udało się :) 

2 thoughts on “Rejs pierwszy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.