Żeby nie było…

Na  Bergu przez dwa dni mieszkał sobie – pies-żeglarz – z sąsiedniego jachtu. Jego właściciel miał wypadek i psiak szybko „zmienił lokal” :) Widać wyczuł, że Artur nie ma z kim pogadać – tak jak lubi…  (tak, tak pozwalam sobie na nutkę ironii  :))


Szury lądowe.

Pomału dobiega końca kolejny rejs po Kanarach… niestety prognozy były i są fatalne więc było dużo przebijania się pod silny wiatr i wredną falę. Udało się dopłynąć jedynie na Fuerteventurę… ale wiadomo, że i tak jest fajnie :)