Jesteśmy na Gran Canarii – w Puerto de Mogan. To nasze ulubione miejsce na wyspie… choć bardzo „cukierkowe” i turystyczne nam kojarzy się głównie z naszym postojem remontowym dwa lata temu. Już sobie zamówiliśmy dźwig na połowę listopada. Oczywiście usłyszeliśmy, że „NO PROBLEM” więc pewnie z tydzień będziemy czekać na miejsce :)
A teraz z życia rejsowego. Mamy silne wiatry z dobrego kierunku. Z portu do portu pływamy na żaglach ze średnią prędkością 5 węzłów (a nawet więcej) – o jakie to fajne! Ostatnio falę mieliśmy całkiem „konkretną”… a nasi „majtkowie” nadal trzymają się dzielnie! Nie chorują, nie marudzą… dyscyplinę trzymają :)
Poza żeglowaniem była wycieczka po Gran Canarii – niestety pogoda w górach fatalnie popsuła wszystkie widoki.
Jutro wypływamy na Teneryfę i nieubłaganie zbilażamy się do końca ostatniego rejsu w tym roku… szybko zleciało.